PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31554}

Alphaville

Alphaville, une étrange aventure de Lemmy Caution
6,8 4 056
ocen
6,8 10 1 4056
6,7 10
ocen krytyków
Alphaville
powrót do forum filmu Alphaville

Nawet nie wiem od czego zacząć.

Z jednej strony „Alphaville” to niezwykle ponura wizja przyszłości. Z drugiej miejscami sprawia wrażenie groteskowej autoparodii. Sam nie wiem, czy Godard naprawdę tak paranoicznie bał się totalitaryzmu, czy wręcz chciał pokazać, że owo zagrożenie jest wyolbrzymione, bo emocji w ludziach zabić się nie da. Wielkim plusem jest dla mnie zrównanie kapitalizmu z socjalizmem, odrzucenie wszelkich systemów, apolityczne podejście do tematu. Podobało mi się skoncentrowanie się na pierwotnych, egoistycznych i pięknych potrzebach, takich jak wolność czy miłość, które każdy system w jakiś sposób tłamsi. Codzienny, ówczesny Paryż jako przyszła totalitarna stolica cierpienia? Super pomysł. Klimat dekadencki, niezwykle zimny, przygnębiający, niepokojący i zarazem fascynujący. Całość jest niestety męcząca, pojawia się klasyczny godardowski bełkot, ale ogólnie jednak wiadomo o co biega. Mimo to, film potrafi zmęczyć. I to ma sens, bo widza, normalnego, wolnego człowieka, taki świat powinien męczyć. Czy w świecie, w którym emocje są zakazane – jest miejsce na cierpienie? Nie na świadome. A zawsze myślałem, że szczęście i cierpienie istnieją wtedy, gdy są świadome. Nikomu nigdy bym nie pozwolił twierdzić, że „wydaje mi się, że jestem szczęśliwy”, bo skoro mi się wydaje, to tak jest, koniec, kropka …. Ale po tym filmie pomyślałem sobie, że ludziom w Korei Północnej, wybierających fryzury z katalogu tych dostępnych – im też się może wydawać, że są szczęśliwi. „Alphaville” sugeruje chyba, że szczęście wymaga świadomości, wymaga wolności. Komputer rządzący Alphaville pilnuje pożarku, ale „kto powiedział, że porządek jest piękny?” (nagrałem swego czasu taki kawałek :) Porządek jest stanem martwym, jest przygnębiający, hamujący, zimny…

Można by tak lać wodę i rozkminiać, co miał na myśli Godard, można też siedzieć cicho i czuć. Można narzekać, że film jest bełkotliwy, rozwleczony i nudny, ale można też Cieszyc się fascynującą dekadencją czarno-białego świata, piękną Anną Kariną, stanowczym Eddiem Constantinem (Lemmy Caution po raz n-ty!) i żabowatym pupilem Jessa Franco – Howardem Vernonem. Jedno jest pewne – Godard po raz kolejny stworzył coś, co, podobnie jak „Szalony Piotruś” i do „Utraty tchu” fascynuje i męczy, zmusza do refleksji i wniosku, że owa refleksja była daremna, coś, co zainspirowało dziesiątki twórców wielu pokoleń.

Zobaczy trzeba, polubić można, rozumieć da się (?), zapomnieć ciężko.

ocenił(a) film na 4
kangur_msc_CM

Niestety, ale "Alphaville" to zbiór pomysłów wprost zaczerpniętych z innych dzieł zajmujących się tą tematyką. Z wyjątkiem umiejscowienia akcji w Paryżu nie ma tutaj nic zaskakującego, nowatorskiego, a i ten koncept przynosi raczej efekt komiczny i trudno, przynajmniej mi, zaakceptować tę wizję. Poza tym ten film jest po prostu miałki, z Godardem jest tak, że jak mówi wprost o wolności ("Do utraty tchu", "Żyć własnym życiem" czy "Amatorski gang"), opierając się na prostych, acz pomysłowych konceptach, wtedy idzie mu to całkiem sprawnie, natomiast gdy zaczyna snuć swoje filozofie ("Pogarda", czy właśnie "Alphaville"), wtedy staje się niezwykle pretensjonalny oraz manieryczny. Tych wad mógłbym jeszcze wymienić kilka, naprawdę bardzo się zawiodłem.
Wspomnę tylko o jednym, według mnie najważniejszym felerze tej opowieści. Otóż Godard nie odpowiedział na pytanie, dlaczego świat zaprojektowany przez Alphę jest źródłem cierpienia. Bo proszę wybaczyć, ale powiedzenie, że dlatego, że nie ma w nim miłości czy tam wolności nie jest żadnym wytłumaczeniem. To wolność była częsta łączona z poczuciem zagubienia, więc jeśli obraca się taki paradygmat, to warto byłoby poświęcić odrobinę czasu na argumentację...

ocenił(a) film na 7
Arvanity

Jeśli wolisz Godarta w stylu "Do utraty tchu" to polecam "Szalonego Piotrusia".

Dla mnie brak wolności i miłości jest wystarczający, aby powstała stolica cierpienia. Tyle, że nie ma tu odpowiedzi na pytanie, dlaczego świat został wypruty z emocji...

Z czego wg. Ciebie "Alphaville" czerpie najbardziej? Bo ja nie jestem jednak w temacie chyba, a chętnie coś sprawdzę.

ocenił(a) film na 4
kangur_msc_CM

Według mnie ewidentnie z "Nowego, wspaniałego świata" Huxleya.

użytkownik usunięty
kangur_msc_CM

Glupi nieedobry kangur nie przyjal zaproszenia. A mama mowila ze na goclawiu same h** mieszkaja D

Arvanity

Dziwi mnie to, że pewne dwuznaczności które występowały w innych filmach Godarda jakie oglądałem, tutaj nie mają miejsca. Nie jest szczególnie subtelny: scena w której mężczyzna doznaje zarówno la petite mort jak i śmierci rzeczywistej niepozbawiona jest dialogu który dodatkowo klaryfikuje co się dzieje w A. Komputer przemawiając jako narrator explicite podaje tezy Godarda, tj. np. tę o jego istnieniu jako racjonalnej ekstrapolacji ludzkich działań, dążeń. Sam rys A. jest również popełniony grubą kreską. Moim zdaniem nie było tutaj tej samoświadomości, możliwości znaleznienia jakiejś ironii którą charakteryzowały inne filmy Godarda. Cp więcej, ciężko przyjąć typową fluktuacje pomiędzy dychotomicznymi dystopią i utopią (charakteryzującą wiele utworów) w zależności od odczytania tekstu w świetle różnych perspektyw. Tutaj osąd jest jasny.

Nie chodzi o to że film jest "apolityczny", bo jest przeciwnie: chodzi o to, że wpisując się częściowo w narracje kontynentalną, odrzuca położenie nacisku na własność środków produkcji przynoszących surplus value, wchodzi natomiast w narracje społeczną. Ukazując jakieś formy, miłość, za podstawowe dla ludzi, odrzuca prawa Alphavile, gdzie karani są ludzie którzy zachowują się nieracjonalnie (obawiam się filozoficznego rozumienia racjonalności przez Godarda, szczerze), wyzbycie się uczuć, matematyzacja i organizacja jako jedyne powody istnienia społeczeństwa. Jest marksistą humanistycznym. Ale to jest wszystko bardzo proste.
Tak długo jak nie przyjmujemy marksistowskiej analizy A., to obserwacje tam poczynione nie są jakieś szczególnie ciekawe. Nie jest przecież tak, że w jakimkolwiek reżimie nie ma uczuć, że nie ma poezji, nie dostrzega się piękna. Ich wartość, jakkolwiek warto ją podkreślać, nie musiała być nam przez Godarda podana.

FIlm jest przepięknie nakręcony. Ostatnie ujęcia w samochodzie są wspaniałe, choć pewnie proste.
Nie ukrywam, jest również nużący.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones