Oglądając "Alphaville" miałem skojarzenia z "Dotykiem zła" Orsona Wellesa - oczywiście jeśli chodzi o klimacik. Szczerze mówiąc niewiele podobnych filmów spotkałem.
Ale na wielkość tego filmu nie wpływa wyłącznie aura mu towarzysząca. Ze strony technicznej podobać się może muzyka oraz krótka sekwencja scen nakręconych w negatywie.
Może jako kryminał ten film się nie spełnił, ale za to jest genialnym przedstawicielem sci-fi. Pokazuje śmiem powiedzieć najlepszą filmową wizję przyszłości - i tutaj wspaniała narracja Alfy60 oraz pana Cautoin.
Umieszczenie akcji w scenerii jakby to powiedzieć "dzisiejszego miasta" też jest plusem tegoż filmu.
Umieszczenie akcji w scenerii "dzisiejszego miasta" oraz Ford Galaxy Cautiona owszem trafione w 10, ale nie wiem czemu, film nie jest tym czego oczekuję od Godarda. Jak dla mnie film jest trochę "zachowawczy" jak na dzieła tegoż reżysera.... Ale duży plus za rolę Cautiona, który stanowi przeciwwagę dla szalonego i nieobliczalnego Piotrusia czy Michela. Moim zdaniem Caution to jakby niedościgniony wzorów dla poprzednich, wyżej wymienionych bohaterów.
Hmm.... Nie wiem, czy dobrze rozumiem twoją definicję "zachowawczości", ale moim zdaniem bez niej klimat tego filmu zostałby zatracony. A przecież ta sztywna i mroczna atmosfera, odrobina flegmatyzmu jest znakiem firmowym "Alphaville". Wg mnie dobrze, że Godard wyszedł poza swoje "typowe" ramy i pokazał trochę inne dzieło.