Samo życie... Film o poszukiwaniu swego miejsca w świecie i o miłości, bez której tego szczęścia nie można zaznać... Brawo dla reżysera i odtwórców głównych ról!
Również mi się podobał pomimo, że historia momentami mocno naciągana. Lubię outsiderów, dla których jest coraz mniej miejsca w "poukładanym", konsumpcyjnym społeczeństwie. Co do "zimności" Finów...hmm, sam za bardzo nie okazuję uczuć, często dusząc je w sobie, choć serce wrze ale oni momentami przypominają roboty. Nie znam ani jednego, więc nie wiem jacy są naprawdę, chociaż w kilku fińskich filmach jakie widziałem byli właśnie tacy. Z drugiej jednak strony wolę chyba ich "oszczędny" sposób bycia niż często fałszywe uśmiechy i pocałunki na powitanie, a gdy tylko odejdziesz to obgadują cię na maksa (niektórzy Francuzi). Co do filmu to mam problem z oceną ale już mam kolejne 2 do obejrzenia: "I Hired a Contract Killer" (1990) i "Człowiek bez przeszłości" (2002), tego samego reżysera. Pozdrawiam.